Dostałam od przyjaciół muszle znalezione nad jeziorami. Przywieźli mi je z wakacji. Przeleżały do teraz , odczekały swoją kolejkę i się doczekały. Postanowiłam je wykorzystać do zrobienia jakiejś ozdoby, na przykład kolczyków. Na początek musiałam mieć czym to zrobić więc pożyczyłam od kolegi sprzęt i do dzieła.Trochę trwało nim zaczęło coś wychodzić, pierwsza muszla mi pękła. Potem było lepiej. To co mi wyszło wam pokażę.
A tak wygląda sprzęt i miejsce pracy.
Bomba, nie przypuszczałam, że z ciemnych, zakamienionych muszli można zrobić takie cudeńko. Viol, jesteś moim idolem. Szkoda, że nie guru, bo na ucznia się nie nadaję. Ola
OdpowiedzUsuńMiejsce pracy wygląda imponująco!
OdpowiedzUsuńJakoś umknęły mi muszle. O matko! toć to cały warsztat sobie zrobiłaś. Super!! Myślałam, że muszelki kupujesz w formie półproduktu, gotowe do zmontowania. Zdolna z Ciebie bestia:))
OdpowiedzUsuńLubię wyzwania.
UsuńCudeńka tworzysz:)
OdpowiedzUsuń